Jest takie piękne miejsce we Wrocławiu, które powinno kwitnąć życiem natomiast powoli zwyczajnie niszczeje...
Miejsce bliskie memu sercu z dwóch powodów:
Po pierwsze - czasy licealne, 1996 rok bodajże...wagary ach wagary, beztroska i smakowanie wina. A jakież to były wina!;)
Po drugie - dzięki cyklicznemu wydarzeniu pod szyldem "Wzgórze Liebicha Oddycha" gdzie miałam okazję pokazać się ze swoim rękodziełem ( już bez wina ;) Niestety obecnie na wzgórzu nic się nie dzieje a jest to miejsce z dużym potencjałem, w samym sercu miasta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz