Dłuuuga cisza w eterze spowodowana błogostanem mieszanym z burzą hormonów, namiastką lenistwa i tak jakoś wyszło. Zabieram się jednak do roboty! Nawet powstały nowe rysunki, lecz jakoś jeszcze płaszczą się w teczce. Życie znów nabrało nowych barw :)
Do lewitującej poniżej starszyzny...
dołączyła jeszcze jedna kobitka :)
A teraz czas brać się do roboty, gdzieś między karmieniami, kurowaniem domowym i szczątkowym snem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz